Skrócona historia powstania bitcoina

6 min czytania
Moneta bitcoina w stosie złota

Świat finansów, jaki znamy dzisiaj, opiera się na jednym, kluczowym fundamencie, którym jest zaufanie. Ufamy bankom, że bezpiecznie przechowają nasze oszczędności. Ufamy rządom, że waluta, którą posługujemy się na co dzień, zachowa swoją wartość. Jednak historia pokazała, że to zaufanie bywa czasami nadużywane. Właśnie na gruzach nadszarpniętego zaufania do tradycyjnej bankowości narodziła się idea, która na zawsze zmieniła postrzeganie pieniądza. Mowa oczywiście o bitcoinie. Jest to pierwsza na świecie kryptowaluta, która z niszowego projektu dla pasjonatów kryptografii stała się globalnym aktywem, o którym dyskutują najwięksi ekonomiści. Aby zrozumieć ten fenomen, musimy cofnąć się w czasie do momentu, gdy światowa gospodarka drżała w posadach.

Cyfrowa odpowiedź na globalny kryzys finansowy

Jest rok 2008. Świat pogrąża się w jednym z największych kryzysów finansowych w historii nowożytnej. Upadek banku Lehman Brothers staje się symbolem chciwości i nieodpowiedzialności wielkich instytucji finansowych. Ludzie na całym świecie tracą dorobek życia, domy i pracę. Rządy decydują się na dodruk pieniądza na masową skalę, aby ratować upadające banki, co rodzi uzasadnione obawy o inflację i stabilność tradycyjnych walut. W tej atmosferze niepewności i gniewu społecznego, w internecie pojawia się rozwiązanie alternatywne.

W październiku 2008 roku, na liście dyskusyjnej poświęconej kryptografii, osoba (lub grupa osób) ukrywająca się pod pseudonimem Satoshi Nakamoto publikuje dokument, który dzisiaj nazywamy “Białą Księgą” (ang. Whitepaper). Dokument ten nosił tytuł: “Bitcoin: A Peer-to-Peer Electronic Cash System”. Nakamoto zaproponował w nim system płatności, który nie wymagałby pośredników w postaci banków, rządów czy innych instytucji centralnych.

Kluczową innowacją nie było samo stworzenie cyfrowego pieniądza, ponieważ próby te podejmowano już wcześniej. Geniusz Satoshiego polegał na rozwiązaniu problemu “podwójnego wydawania”. W świecie cyfrowym każdy plik – zdjęcie czy dokument – można łatwo skopiować. Gdyby cyfrowy pieniądz działał tak samo, ktoś mógłby wydać ten sam “elektroniczny banknot” wielokrotnie. Satoshi rozwiązał to, tworząc publiczną, jawną księgę transakcji, którą dzisiaj znamy jako blockchain. Dzięki temu każdy uczestnik sieci mógł zweryfikować, czy dana moneta nie została już wcześniej wydana, bez konieczności pytania o zgodę banku centralnego.

Tajemniczy start i blok genesis

Teoria szybko zamieniła się w praktykę. Na początku 2009 roku, a dokładniej 3 stycznia, sieć Bitcoin została oficjalnie uruchomiona. To właśnie wtedy Satoshi Nakamoto “wykopał” pierwszy blok w łańcuchu, zwany Blokiem Genesis (lub Blokiem 0). Co ciekawe, w kodzie tego pierwszego bloku ukryta została wiadomość tekstowa. Był to nagłówek z brytyjskiego dziennika The Times: “Chancellor on brink of second bailout for banks” (Kanclerz na krawędzi drugiego ratunku dla banków).

Ta krótka notatka nie była przypadkowa. Stanowiła ona polityczny manifest i jasny sygnał, że bitcoin ma być alternatywą dla ułomnego systemu bankowości rezerwowej. W początkowej fazie istnienia, bitcoin nie miał żadnej wartości rynkowej wyżonej w dolarach czy złotówkach. Był jedynie eksperymentem, “zabawką” dla informatyków, kryptografów i wizjonerów, którzy w wolnym czasie podłączali swoje komputery do sieci, aby wspierać jej działanie.

Wymiana pierwszych bitcoinów następowała głównie na forach internetowych. Jedną z najważniejszych postaci tamtego okresu był Hal Finney, wybitny programista i aktywista, który jako pierwszy człowiek na świecie otrzymał transakcję w bitcoinach bezpośrednio od Satoshiego Nakamoto. Był to dowód na to, że technologia rzeczywiście działa i umożliwia przesyłanie wartości na odległość bez pośredników. Przez wiele miesięcy społeczność skupiona wokół projektu była niewielka, ale niezwykle zaangażowana, pracując nad udoskonaleniem kodu i łataniem błędów.

Najdroższa pizza w historii świata

Kiedy mówimy o historii bitcoina, która w pełnej treści poruszana jest pod tym linkiem , nie sposób pominąć wydarzenia, które dzisiaj wywołuje uśmiech, a jednocześnie niedowierzanie. Aby waluta miała sens, musi być wymienialna na towary lub usługi. Do maja 2010 roku nikt nie traktował bitcoina jako realnego środka płatniczego w handlu detalicznym. Zmienił to programista z Florydy, Laszlo Hanyecz.

22 maja 2010 roku Laszlo napisał na forum internetowym, że chętnie zapłaci 10 000 bitcoinów temu, kto zamówi dla niego dwie pizze. Znalazł się chętny, który przyjął wirtualne monety i zamówił jedzenie w popularnej sieciówce. W tamtym momencie owe 10 000 BTC było warte około 40 dolarów. Dziś, biorąc pod uwagę obecne kursy, te dwie pizze są warte miliony dolarów, co czyni je bez wątpienia najdroższym posiłkiem w historii ludzkości.

To wydarzenie, znane dzisiaj jako Bitcoin Pizza Day, było punktem zwrotnym. Udowodniło, że wirtualny kod może zostać zamieniony na fizyczne dobro. Od tego momentu powoli zaczęły powstawać pierwsze giełdy, które umożliwiały wymianę bitcoina na tradycyjne waluty. Cena zaczęła rosnąć – najpierw zrównała się z dolarem, potem go przebiła, rozpoczynając erę spekulacji i inwestycji. Wraz z rosnącą ceną, rosło zainteresowanie mediów, ale także świata przestępczego.

Ciemna strona i droga do dojrzewania

Każda nowa technologia niesie ze sobą pewne zagrożenia, a bitcoin ze względu na swoją pseudonimowość (nie mylić z pełną anonimowością), stał się atrakcyjny dla czarnego rynku. W latach 2011-2013 powstała platforma Silk Road, internetowy bazar w sieci Tor, gdzie za bitcoiny można było kupić nielegalne substancje i towary. Kiedy FBI zamknęło ten serwis, wielu wieszczyło koniec kryptowaluty. Krytycy twierdzili, że bitcoin służy tylko przestępcom.

Dodatkowym ciosem był upadek giełdy Mt. Gox w 2014 roku. Była to największa wówczas giełda kryptowalut, obsługująca większość światowego handlu bitcoinem. W wyniku ataku hakerskiego i złego zarządzania, z giełdy zniknęły setki tysięcy bitcoinów należących do użytkowników. Kurs gwałtownie spadł, a zaufanie do cyfrowej waluty zostało wystawione na najcięższą próbę. Jednak, wbrew oczekiwaniom sceptyków, sieć bitcoina przetrwała. Okazało się, że problemem nie była technologia blockchain, która pozostała bezpieczna i nienaruszona, ale ludzka chciwość i słabe zabezpieczenia centralnych giełd.

Z biegiem lat bitcoin zaczął dojrzewać. Deweloperzy wprowadzali ulepszenia, a rynek oczyszczał się z najmniej wiarygodnych podmiotów. Powoli zaczęły interesować się nim fundusze inwestycyjne i duże korporacje. To, co kiedyś było uznawane za “internetowy pieniądz dla geeków”, zaczęło być postrzegane jako “cyfrowe złoto” – aktywo, które może chronić kapitał przed inflacją, podobnie jak metale szlachetne.

Jak działa ten cyfrowy mechanizm?

Warto zatrzymać się na chwilę i wyjaśnić w prosty sposób, dlaczego ta sieć jest tak bezpieczna, nie używając przy tym skomplikowanego żargonu. Wyobraź sobie wielką, szklaną tablicę ogłoszeń, która stoi na środku miasta. Każdy mieszkaniec może podejść i dopisać na niej transakcję, na przykład “Jan przelał Annie 5 monet”. Kluczową zasadą jest to, że raz zapisanego zdania nie można zmazać ani zmienić.

W sieci Bitcoin taką tablicę posiada każdy komputer podłączony do systemu. Jeśli ktoś chciałby oszukać i wpisać nieprawdziwą transakcję, wszystkie inne komputery natychmiast by to zauważyły i odrzuciły, ponieważ ich kopie “tablicy” wyglądałyby inaczej. To właśnie jest decentralizacja – brak jednego szefa, który mógłby manipulować danymi.

Proces, który nazywamy “kopaniem” (mining), to w rzeczywistości praca audytorów. Komputery o dużej mocy obliczeniowej rozwiązują skomplikowane zagadki matematyczne, aby zabezpieczyć sieć i potwierdzić, że nowe transakcje są poprawne. W nagrodę za tę pracę, system automatycznie wypłaca im nowe bitcoiny. Jest to jedyny sposób na powstawanie nowych monet, a ich całkowita liczba jest z góry ograniczona do 21 milionów sztuk. To ograniczenie sprawia, że bitcoina nie można “dodrukować”, co stanowi fundamentalną różnicę w porównaniu do złotówek czy dolarów.

Współczesność i spojrzenie w przyszłość

Dzisiaj bitcoin jest już stałym elementem krajobrazu finansowego. Możemy obserwować jego notowania w największych serwisach ekonomicznych obok ropy naftowej i złota. W niektórych krajach, jak Salwador, stał się nawet prawnym środkiem płatniczym. Wielkie firmy z Wall Street, które jeszcze dekadę temu wyśmiewały ten wynalazek, teraz oferują swoim klientom fundusze inwestycyjne oparte na bitcoinie (tzw. ETF-y).

Droga, którą przebył ten projekt, jest doprawdy niezwykła. Od niszowej ciekawostki stworzonej przez anonimowego programistę, po globalne aktywo o kapitalizacji liczonej w bilionach dolarów. Historia bitcoina to lekcja o tym, jak technologia może zdemokratyzować finanse i oddać władzę nad pieniędzmi w ręce zwykłych ludzi. Choć kurs nadal bywa zmienny i wywołuje emocje, to fundamenty technologiczne pozostają niezachwiane. Bitcoin udowodnił, że pieniądz nie musi być kontrolowany przez państwo, aby posiadać wartość. Wystarczy matematyka, kod i społeczna umowa milionów użytkowników na całym świecie.

Autor: Artykuł sponsorowany

faktykrakowa_kf
Serwisy Lokalne - Oferta artykułów sponsorowanych