UM Kraków: Widziane z galerii felieton Ryszarda Kozika

3 min czytania

To także wasz medal Cracoviae Merenti

Fot. archiwum prywatne

Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia… W minionym roku przeżyłem w tym względzie niewielką rewolucję, przenosząc się z dawnego kina Światowid (Muzeum Nowej Huty), w którym spędziłem ponad pięć lat, najpierw do Pałacu pod Krzysztofory, a następnie do Galerii Krakowskiej, w której na czas remontu pałacu mieści się centrala Muzeum Krakowa.

Ze ścisłego centrum Nowej Huty, przez historyczne centrum Krakowa, po jądro komercji rzec by można. Nie wiem, czy Państwo dostrzegli zmiany w moim pisaniu, które mogłyby być efektem zmiany punktu siedzenia. Ja póki co nie i mam nadzieję, że tak pozostanie. Będę się starał pilnować, choć w tym roku rzadziej będę pisał o Nowej Hucie (jubileusz jej 70-lecia się wszak skończył), a częściej o całym Krakowie. Dziś tak trochę w rozkroku stanę.

Mój pierwszy felieton w Krakowie” zawierał lokowanie Muzeum, pozwolę więc sobie na nie przy tej kolejnej inauguracji ponownie. Okazja jest jednak wyjątkowa, a mianowicie medal Cracoviae Merenti wręczony Muzeum Krakowa na zakończenie obchodów jego 120-lecia. Wielki to zaszczyt i wyróżnienie dla instytucji i jego pracowników. Ale nie tylko dla nich.

Tym, co najbardziej zapadło mi w pamięć z lekko szalonego (liczba i różnorodność wydarzeń była wielka) roku jubileuszowego w Muzeum, to hasztag # jestemkrakow. Zapewne natknęliście się na niego wielokrotnie naklejony na lustrach pojawił się na przystankach komunikacji miejskiej, w oddziałach Muzeum Krakowa oraz innych instytucjach kulturalnych, w kawiarniach, sklepach… Był zaproszeniem do zerknięcia w lustro, sfotografowania się i refleksji: tak, tak, ja też jestem częścią Krakowa, jego dziedzictwa.

Mieliśmy z nim zgryz w Muzeum Nowej Huty. Bo z jednej strony to superakcja, ale niby dlaczego mamy namawiać mieszkańców Nowej Huty do bycia Krakowem? Jak to odbiorą? Spodoba im się czy wręcz przeciwnie? (O animozjach krakowsko-nowohuckich pisałem tu wielokrotnie, więc uzasadniać wątpliwości nie muszę.) A może powinniśmy przygotować własną odmianę naklejki na lustra: # jestemNH? Ostatecznie lustro pozostało w Muzeum Nowej Huty w oryginalnej wersji i nie wzbudziło większych kontrowersji. Mieszkańcy Nowej Huty włączyli się w akcję równie chętnie, jak ci ze Starego Miasta, Podgórza czy Grzegórzek. Jak widać, nie jest tak źle z utożsamieniem się mieszkańców całym miastem.

A wracając do nagrody i Muzeum… Nie wiem, czego szukacie na wystawach zdjęć, multimediów, fajerwerków… Ja eksponatów, ale nie takich z podpisem łyżeczka z XV w.”, a tych, za którymi stoi historia/opowieść. Na przykład takich jak koszyk, który przyniosła do Muzeum PRL-u Marta Szostkiewicz. Koszyk był duży, z rozmazanym już mocno napisem Solidarność. Były wojewoda, świętej już dziś pamięci Tadeusz Piekarz, przywiózł w nim święconkę do kościoła w Mogile, gdzie głodówkę prowadziły żony i narzeczone internowanych. Marta koszyk wtedy wylosowała, przez lata chodziła z nim do święcenia, a w końcu przyniosła do Muzeum, wraz z opowieścią.

Historie, które ożywiłyby wiele eksponat, każdy z nas nosi w sobie. Także dlatego może z pełną odpowiedzialnością powiedzieć: # jestemkrakow i poczuć się współlaureatką/współlaureatem Cracoviae Merenti. Serdecznie nam wszystkim gratuluję!

Ryszard Kozik - z urodzenia i zamieszkania nowohucianin, były dziennikarz Gazety Wyborczej”, pracownik Muzeum Krakowa.

Autor: krystian